poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział V

Za moją "kryjówką" stała Rozalia. Nie wiedziałam jak to się stało bo wyraźnie słyszałam jak odchodzi.
Roz: Wiedziałam! A teraz powiedz. Czemu uciekłaś? Miało być tak fajnie!-Krzyknęła
Am: Znając ciebie nawet kilka dni wiem co możesz zrobić, a poza tym nie odpowiem na te pytania bez adwokata. -Powiedziałam z uśmiechem
Roz: Pff... A ty? -Popatrzyła na Alexego- Czemu mi nie powiedziałeś ? 
Al: Znając ciebie nawet kilka lat wiem co możesz zrobić. -Powiedział naśladując mnie-
Roz: Super...Czyli się już zna...-Nie dokończyła bo usłyszeliśmy krzyki
...: ALEXY!!! -Ze szkoły wybiegł wysoki brunet. Wyraźnie kierował się w naszą stronę
Al: O nie...-Powiedział. Chowając się za Rozą. Roza była bardzo chuda więc nie był to dobry pomysł.
...: Roza odsuń się! Ten gamoń usunął mi Save'y z H1Z1- Krzyknął wymachując ręką w której trzymał konsolę.-Roza westchnęła i odsunęła się. Gdy dokładnie zobaczyłam twarz bruneta przypominała mi kogoś
 Am: Ymmm kto to ? -szepnęłam do ucha Rozy gdy tamci się kłócili
Roz: To Armin. Brat Alexego. -powiedziała przysłuchując się kłótni chłopaków
Po chwili poczułam rękę na przed ramieniu która ciągnęła mnie do szkoły. Na miejscu zostałam puszczona i zobaczyłam...Kastiela!
Kas: Co to miało być?- zapytał poważnie
Am: A mianowicie co ? -powiedziałam patrząc mu w oczy
Kas: To z Lysandrem -odparł- Przecież jesteś moją dziewczyną. -powiedział z uśmiechem
Am: Nie przypominam sobie abym tak mówiła. A poza tym nie wiem czy jakaś dziewczyna ci się jeszcze trafi.
Kas: Jeszcze zobaczysz. Za niedługo będę chodzić z obstawą głupich dziewuch
Am: Powodzenia życzę - Pomachałam mu przed nosem i odeszłam. Skierowałam się w stronę mojej szafki. Zadzwonił dzwonek. Znów poczułam rękę ale tym razem na moim nadgarstku. Wiedziałam, że to ręka dziewczyny. Nie myliłam się. Za rękę trzymały mnie blond loki. Słyszałam, że ma na imię...Amber?
Amb: Nowa! Widziałam jak gadasz z moim chłopakiem! Odczep się od niego bo on jest mój!
 Am: On? Twój? Hahahaha! -powiedziałam śmiejąc się
Amb: Jak jeszcze raz cię z nim zobaczę too...
Am: To co ? -powiedziałam z uśmiechem na ustach patrząc jej w oczy i w tej chwili przycisnęła mnie do szafek i zasłoniła ręką usta.- 
Amb: Gorzko tego pożałujesz -Powiedziała mocno zaciskając rękę na moim nadgarstku. Nie wiem czy to możliwe ale chyba za mocno go cisnęła bo poczułam, że leci mi z niego krew. W sumie to nic dziwnego. Te jej tipsy przedziurawią wszystko. Gdy mnie zcisnęła pisnęłam ale nikt nic nie usłyszał bo były już lekcje a Blondi trzymała mi rękę na ustach. Puściła mnie i skierowała się do wyjścia. Szybko pognałam do klasy. Nauczyciela jeszcze nie było. Szybko usiadłam koło Rozy która gadała o czymś z Alexym. Gdy do klasy wszedł Faraz wszyscy jak na komendę wstali i usiedli. Po chwili Roza zauważyła moją ranę. Popatrzyła na mnie pytająco. Nie odpowiedziałam nic ignorując ją przy tym. Reszta zajęć minęła szybko. Po lekcjach czekałam na Rozę i chłopaków przed szkołą. Nie chciałam iść na te zakupy ale nie chciałam też zrobić przykrości Rozie. Gdy Stałam przed bramą usłyszałam za sobą znajomy głos
...: Hej mała -odwróciłam się i zobaczyłam...Oscara
Am: C-Co ty tu robisz? -zapytałam przestraszona
Osc: Przyszedłem cię odwiedzić -Gdy to powiedział przyparł mnie do muru patrząc mi w oczy-
Am: Puść mn...! -Nie dokończyłam bo zakrył mi usta ręką
Osc: Zamknij się! -Wycedził przez zęby. Nikogo wokół nie było. Z oczu poleciały mi pojedyncze łzy. Oscar to zauważył i zaczął się cicho śmiać. Jęknęłam cicho co znaczyło żeby mnie puścił. Zaczęłam się wyrywać ale bez skutku. Poddałam się bo wiedziałam, że nie dam rady. 
Osc: Grzeczna dziewczynka -Powiedział i zaczął mnie całować po szyi. Znów spróbowałam się wyrwać ale tym razem złapał moje nadgarstki jedną ręką. Po twarzy znów poleciały mi łzy. Zdałam sobie sprawę z tego, że brakuje mi tlenu. Zaczęłam panikować. Zamknęłam oczy i po tym poczułam jak Oscar upada. Zaczęłam nerwowo oddychać i osunęłam się na ziemię płacząc. Na moim ramieniu poczułam ciężką rękę. Wzdrygnęłam się i podniosłam głowę. Przede mną widziałam uśmiechającą się twarz Lysandra. Szybko rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam płakać. Lys odwzajemnił mój uścisk. Nie wiem dla czego, ale znamy się dopiero od dziś a już się przytulamy. Po chwili Lysander wstał i podał mi rękę. Szybko ją złapałam i wstałam. Rozglądnęłam się i zauważyłam Kastiela który stoi nad Oscarem a przy uchu trzymał telefon. Parę metrów dalej stała Roza. Szybko do mnie podbiegła i przytuliła jak starą kumpelę.
Am: Może...J-Ja pójdę do domu...-Powiedziałam odsuwając się od Rozy
Roz: Zgłupiałaś ? Sama ?
Lys: Policja przyjedzie a my cię odprowadzamy. -Powiedział stanowczo- 
Am: Na pewno ? Nie chcę wam zabierać czasu -Lys i Roza pokiwali głowami.-No dobrze -Powiedziałam ocierając łzy- A może Gdzieś pójdziemy ? -Nastała cisza
Lys: Mam pewien pomysł -powiedział przerywając ciszę i patrząc na Mnie
Roz: Mów! -Krzyknęła ucieszona Roza
Lys: Może zrobimy piknik? Weźmiemy kanapki,koc i takie tam
Kas: Dziecinada. Nie możemy iść do klubu ? Będzie fajnie. Dam wam, a raczej ci Lys jak podrywać dziewczyny
Am: Ymm... Mi bardziej podoba się piknik. A tobie Roza ?
Roz: Taaakk...Piknik jest lepszy. Nie widzi mi się oglądanie Lysandra w akcji. -Po ostatnim zdaniu wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
 Am: To może spotkamy się w parku za godzinę ? -Zapytałam gdy ochłonęliśmy
Roz, Lys, Kas: Okej! -Po chwili ciszy Roza szepnęła cos Kastielowi do ucha na co ten się skrzywił i pokiwał przecząco głową. Roza udarzyła go w brzuch i wtedy zmienił zdanie. Lys i ja popatrzyliśmy na siebie pytająco
Roz: Ja i Kastiel idziemy do mnie. Pomoże mi przy...przy przygotowaniach. Czo nie Kasztiel ? -Powiedziała a ostatnie zdanie wycedziła przez zęby. Kastiel tylko pokiwał głową a Roza złapała go za rękę i odciągnęła go od nas.
Am: To ja pójdę do domu. -Usłyszałam syreny policji
Lys: Ale ja cię odprowadzam -Powiedział uśmiechając się do mnie
Am: Jeśli ci tak zależy -Całą drogę byliśmy cicho Gdy doszliśmy do mojego domu postanowiłam zrobić coś dziwnego
Am: Dziękuje, że mnie odprowadziłes...-Powiedziałam dosyć cicho
Lys: Cała przyjemnosc po mojej stronie -Gdy to powiedział wspiełam się na palce i dałam mu buziaka w policzek. Po tym szybko poszłam w stronę domu i przy tym odwróciłam głowę w stronę Lysa. Stał jak wryty a jego twarz przybrała kolor buraka. Szybko weszłam do domu a przy wejściu dopadła mnie Titi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz