wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział VI

Ti: Amy! Jesteś tu dopiero dwa dni a już masz chłopaka? -Powiedziała jednym tchem
Am: Podglądałaś ? -zapytałam udając naburmuszoną.
Ti: Przepraszam ale ciekawość wzięła górę. 
Am: Dobrze,Dobrze Wybaczam ci. Ciociu pomożesz przygotować mi babeczki ? Idę na piknik i potrzebujemy czegoś do jedzenia.
Ti: Oczywiście. Ja zabiorę się za babeczki a ty idź się wyszykuj.
Am: Dziękuje! -Rzuciłam i pobiegłam do mojego pokoju. Pogrzebałam trochę w szafie i znalazłam doskonały strój. Nie było  ciepło ale nie było też zimno więc ten zestaw nadawał się idealnie.
























Po ubraniu się, zabrałam moją ulubioną torbę i spakowałam do niego telefon. Zbiegłam na dół kierując się zapachem wypieków Titi. Na stole stały już babeczki gotowe do zapakowania.

Ti: Babeczki gotowe ale musisz je jeszcze zapakować do pudełka -wskazała na opakowanie. Szybko wsadziłam do niego wypieki, zapakowałam pudełko do torby i wybiegłam z domu. Wyjęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Była 15:43. Miałam jeszcze około dwadzieścia minut. Po dziesięciu byłam już na miejscu. Kątem oka dostrzegłam Rozę. Stałą tyłem do mnie więc podbiegłam do niej od tyłu i zasłoniłam oczy rękami.
Am: Kim jestem -Powiedziałam wysokim głosem-
Roz: Amy! -wykrzyknęła odwracając się do mnie i przytulając.
Am: Gdzie reszta ? -zapytałam i jak na zawołanie za Rozą zauważyłam Kastiela a przed nim maszerował ten ogromny potwór. 
Kas: Siema -Powiedział dziwnie a koło niego usiadł jego pies. Ja i Roza popatrzyłyśmy na niego pytająco- Chyba mogłem przyjść z psem nie ?
Am: Mogłeś. Tylko żeby niczego nie zniszczył -Wypaliłam jednym tchem
Kas: Lysandra jeszcze nie ma ? -Zapomniałam! Po tym co zrobiłam przed moim domem nie będę mu mogła patrzeć w oczy!
Roz: Nie, nie ma. Na pewno zaraz przyjdzie
Am: Jak się wabi? -Zapytałam próbując zmienić temat
Kas: Demon -odprychnął. Chciałam mu zrobić na złość więc uklękłam koło psa i zaczęłam nawijać
Am: Cześć piesku! Jesteś takim słodkim psiaczkiem -Powiedziałam robiąc dzióbek z ust. Demonowi widocznie się to spodobało bo zaczął machać ogonem. 
Kas: Słodki?! Psieczek?! On jest groźnym ps...-nie dokończył bo zaczęłam głaskać psa który już leżał na plecach odsłaniając brzuch.
Am: Właśnie widzę. -Powiedziałam uśmiechając się do psa. Po kilku minutach głaskaniny wstałam i otrzepałam się od sierści. W oddali mignęła mi znajoma sylwetka. Nie myliłam się. Kilkanaście  metrów od nas maszerował Lysander z torbą na ramieniu. Przełknęłam slinę. 
Am: Rozalia a kto ma koc ? -zapytałam szybko
Roz: Lysander. A co ? Widzisz go ?- Powiedziała i odwróciła się. Westchnęłam i powróciłam do psa wznawiając pieszczochy. 
Lys: Witam. -Powiedział gdy dotarł do nas w towarzystwie Rozy która do niego podbiegła. Gdy Demon zauważył Lysandra od razu do niego pognał zostawiając mnie samą. Nie mając co robić opadłam na trawę i wpatrywałam się w niebo
Am: Hej...-Odpowiedziałam szukając różnych kształtów chmur
Kas: Siema  -Odchrząknął siadając na ziemię i przygniatając przy tym moją nogę
Am: Ała! -Pisnęłam. - Kastiel! Nie ważysz kilku kilogramów! -Wykrzyknęłam wyślizgując nogę z pod tyłka Małpy
Kas: Sorry nie widziałem cię -Odprychnął
Roz: Dobra. Zaczynamy ?
Am, Lys, Kas : Tak! -Jak na komendę każdy wyjął ze swojej torby to, co przygotował. Gdy każdy usiadł na kocu wyszło na to, że siedzę koło Lysandra. Z lewej strony siedział Demon którego cały czas głaskałam. Podczas rozmowy dowiedziałam się, że Kastiel i Lysander prowadzą kapelę w której Lysander śpiewa a Kastiel gra na gitarze. 
Lys: Amy założę się ,że umiesz świetnie śpiewać. -Powiedział patrząc na mnie
Am: Niee...Śpiewam gorzej niż Kastiel. -Powiedziałam z uśmiechem.
Kas: Ja aż tak źle nie śpiewam!- Krzyknął zrywając się na nogi
Roz: Nie oszukujmy się. Nie śpiewasz jak skowronek. -powiedziała krzywiąc się Roza
Kas: Ach tak ? Zaraz zobaczymy ! Lysander daj mi moją komórkę!
 -Po tym Lysander wręczył mu komórkę a ja zatkałam uszy. Gdy Kastiel zaczął śpiewać wszyscy z parku się skrzywili i patrzyli na niego jak na debila. Po jego występie uśmiechnął się i popatrzył na nas. Jako pierwsza ja wybuchnęłam. Zaczęłam się śmiać i łapać za brzuch. Kastiel się skrzywił a od razu po tym Roza i Lys poszli w moje ślady. 
Am: No dobra. Chyba nic nie możne być gorszego od tego -Powiedziałam gdy już ochłonęliśmy.
Kas: Jeśli myślisz, ze śpiewasz lepiej, jutro przed lekcjami spotkamy się w piwnicy i urządzimy sobie konkurs. Lysander będzie sędzią. Nagroda będzie następująca. Gdy ja wygram będziesz moją dziewczyną przez jeden dzień. 
Am: A gdy ja wygram...Hmmm...Jutro wyznasz Alexemu miłość -Rozalia zaczęła się panicznie śmiać- Stoi ? -podałam mu rękę
Kas: Stoi. Szykuj się bo moje zachcianki nie będą takie miłe -Po czym przyjął mój uścisk
Am: W twoich snach! -Po godzinie zaczęliśmy się zbierać.- To do jutra Kassi -Pomachałam mu.
Kas: Do jutra płaska desko!
Gdy Roza, Kas i Lysander poszli w swoje strony odwróciłam się i prawie dostałam zawału. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz